Sunday, December 6, 2015

Jak sprzedać mieszkanie

Dzisiaj postanowiłam popełnić krótki wpis o tym, jak sprzedać mieszkanie, ew. jak się do tego zabrać.
A powodem tego wpisu, jest sytuacja, która miała miejsce w minionym tygodniu.

Mamy w realizacji sprzedaż mieszkania. Tzn. koniec końców oddaliśmy to do biura nieruchomości, ponieważ nie jesteśmy w stanie robić tego sami. Cóż odległość nie działa na naszą korzyść.


A krótko, pierwotnie wystawiliśmy ogłoszenie sami. I co się okazało? Odezwały się tylko biura nieruchomości. Po pewnym czasie, ogłosiliśmy kapitulację i skusiliśmy się na biuro nieruchomości.

Zanim jednak podpisaliśmy umowy, Menżu prosiła by przesłać je na maila a my wskażemy nasze uwagi. To ważne, jeśli nie chcę się zostać wykiwanym. Umów przyszło ponad 10. Każdą uważnie czytaliśmy i na każdą odpisywaliśmy.

I póki co jest ok. Część biur zgodziła się na nasze uwagi część nie.

Ale oto ostatnio odezwała się do Menża pracownica firmy Metrohouse. Menżu powiedział, że owszem może sobie obejrzeć mieszkanie, i że wpuści ją teść jako, że nas nie ma na miejscu. I wiecie co ta krowa (bo inaczej jej nie nazwę) zrobiła? Podsunęła memu Tacie umowę o reprezentowanie do podpisu, wiedząc dobrze, że on nie ma prawa czegoś takiego podpisywać. Bo Menżu zawsze w rozmowach telefonicznych informuje o tym.
Inna sprawa, że mój Tata też nie popisał się inteligencją i jak ta owca podpisał tę umowę. 

Jak przekazałam tego newsa Menżowi to prawie zawału dostał. Jutro dziadki jadą do Metrohouse odkręcić tę umowę. W razie czego będą dzwonić do Menża jakby się babsztyl, lub ktokolwiek z tej firmy stawiał... a jak będą mimo tego robić problemy to pójdziemy do sądu.

Ale wiecie co mnie najbardziej wkurzyło? Bezczelność tej kobiety. Bo skoro wie, że osoba pokazująca mieszkanie jest tylko "posłańcem" to jak mogła dać do podpisu umowę? Myślała, że nikt się nie dowie, czy jak? Inna rzecz, że jak wspomniałam mój Tata też inteligencją nie błysnął i tutaj nie mam zamiaru go bronić, ale mimo wszystko... brak słów...

A co do samego Metrohouse... poczytałam sobie opinie o tym "biurze"... wychodzi na to, że to jakaś porażka a nie biuro pośrednictwa nieruchomościami. Ja wiem, że najczęściej krzyczą niezadowoleni lub pieniacze. Ale jeśli na forach przewija się ten sam wątek, np. olewania klienta, to jednak coś musi być na rzeczy... 

A podsumowując czarnym humorem, w tym roku Tata (inaczej: dziadek) dostanie od Świętego Mikołaja: zeszyt i długopis i za karę 1000 razy napisze "nie będę niczego podpisywał bez czytania". Może wtedy zmądrzeje??? Kto wie :/.

No comments:

Post a Comment