Tuesday, June 9, 2015

Koreańskie kosmetyki :) mam i ja...

No i nie było mnie miesiąc tutaj chociaż obiecałam sobie, że teraz po zmianie pracy będę bardziej regularna. Niestety ciężko z tym.

1. Jestem nie dospana na maksa. Jednak jest wiele prawdy w tym, że jak pojawia się dziecko to faceci w dziwny sposób mają nocny niedosłuch. A Niecierpliwe dziecię daje w nocy popalić od kilku tygodni niesamowicie. Już zapomniałam co to jest przespana noc. Idą jej kolejne zęby. A w zasadzie mamy ich już 13 bo w miniony weekend wreszcie pojawił się kolejny. Tym razem górna prawa 3.


2. W nowej firmie jest fajnie ale strasznie dużo pracy. W pewnym momencie miałam wrażenie, że to wszystko mnie przerasta, ale jakoś sobie to poukładałam i mam nadzieję, że z każdym tygodniem będzie lepiej.

No i teraz możemy przejść do dania głównego.
Jak wiecie czytam regularnie blogi kosmetyczne, głównie o azjatyckich sposobach pielęgnacji.
I wreszcie zdecydowałam się na zakup koreańskich kosmetyków w sklepie asianstore.pl. Nie jest to reklama, po prostu długo zastanawiałam się nad wyborem sklepu, który miałby dobre opinie od wcześniejszych klientów.

Jest pewien minus zakupu z polskich sklepów. A mianowicie ceny. Trzeba się nastawić na ceny dużo wyższe niż w sklepach azjatyckich takich jak np. WISHTREND. Powód jest dość prozaiczny. Sklepy azjatyckie nie doliczają do swoich produktów polskiego podatku VAT, który jak wiadomo wynosi 23% oraz cła. To oznacza, że losowo nasza paczka może w Urzędzie Celnym trafić do kontroli i Urząd wezwie nas do zapłaty owych kwot. Podstawą oczywiście będzie wartość zakupionych kosmetyków, ale nie ta zadeklarowana przez sprzedawcę (bo ten może zaniżyć kwoty), ale ta wynikająca np. z faktury czy paragonu, który otrzymało się mailem. Na jednym z blogów (dailylifepleasures), jedna z blogerek zamawiając z Gmarket miała niestety tą wątpliwą przyjemność obcowania z UC (link: kupowanie z Gmarket).

Więc jak napisałam zdecydowałam się na sklep asianstore.pl. Wydałam tam majątek :) - jak na mnie bo prawie 400 PLN. Teraz jak wyglądało zamówienie. Zrobiłam je sobie w ostatni weekend maja. I żeby nie martwić się kurierem zamówiłam paczkę do paczkomatu (mam pod domem :)). Paczka przyszła we wtorek po południu więc naprawdę nie mogę narzekać na szybkość dostawy. 

A oto co zamówiłam:
BIO essence - face lifting cream

 Lioele - Blackhead clear
 Lioele - sun screen SPF45/ PA++
 Lioele - pore celan & tightening Dr. Ampoule
Lioele - pore opening gel

Po kolei postaram się opisać jak sprawują się kosmetyki, ale póki co to, to: 
To są próbki, które dostałam. Póki co używam tylko BIO essence :)

No comments:

Post a Comment